Po tym
jak sprałem gościa, który wyśmiewał się z Zośki, spotkaliśmy się w Piździe. Była to ciemna uliczka, w której strasznie piździło. Stała tam stara rozwalająca się kanapa. Zawsze w tym miejscu spotykaliśmy się z naszą paczką po szkole.
Przyszła ubrana w niebieską kieckę. Zośka w sukience ? To było dziwne. Pocałowała mnie w policzek. Wzięła moją rękę i położyła na swojej piersi. Zacząłem delikatnie zaciskać ją na skarbie dziewczyny.
Przytuliłem kumpele do siebie i lizaliśmy się ponad dziesięć minut. Wylądowałem bez koszuli, a ona w samej bieliźnie. Moje ciało płonęło.
Zapytałem, dlaczego to robi. Przecież woli dziewczyny odpowiedziała:
- Nie wiesz głuptasie ? Uratowałeś mnie przed nim. Niby tylko się śmiał, lecz w jego oczach wdziałam, iż zasrany homofob chce mi coś zrobić. Zawdzięczam ci tak wiele. – tu przerwała i spuściła wzrok w podłogę – Nie miałam pojęcia, jak ci się odpłacić i pomyślała …
- Że dasz mi w naturze ? – spytałem.
- Tak – odpowiedziała troszkę zawstydzona. – Wydawało mi się, że ci się podobam. Zawsze patrzyłeś na mnie tak inaczej. Jeśli cię to uszczęśliwi, to weź mnie. – Odgięła ręce i zdjęła biustonosz.
Ujrzałem śliczne piersi. Były takie drobne, lecz bardzo kształtne i ciepłe. Nigdy nie widziałem tak pięknego biustu.
Poczułem, iż moje podbrzusze szaleje i chce się wydostać na zewnątrz. Pogłaskałem ją po policzku, pocałowałem w usta. Mój język wtargnął do jej gardła i nie chciał wyjść. Rzuciliśmy się na kanapę i tarzaliśmy dotykając się nawzajem. Wtuliłem głowę jej piersi, a ona głaskała mnie po niej.
Jednak uświadomiłem sobie, czy dobrze robię.
- Zosia, na pewno tego chcesz ? – spytałem z niepokojem głaszcząc ją po udzie.
- Jasne – odpowiedziała, jednak w jej oczach ujrzałem co innego. Nie był to strach, nie ból, ale i nie pożądanie. Nazwałbym to smutkiem. Cóż.
Nadal się liżąc ściągnąłem jej majtki. I delikatnie przesunąłem dłonią po wzgórku. Drgnęła i cicho jęknęła. Nasiliłem i przyspieszałem ruchy, jednak nadal nie była wilgotna.
W końcu ściągnąłem gacie i wyciągnąłem z kieszeni kondoma. Szybko pójdzie. Byłem tak napalony, iż pięć pchnięć wystarczy. Otworzyłem prezerwatywę, przybliżyłem się do dziewczyny. Delikatnie naciągnąłem lateks na penisa, starając się zrobić to jak najbardziej delikatnie. Udało się.
Pochyliłem moją twarz na buzią Zosi. Patrzyłem jej w oczy. Mój członek dotykał jej waginy. Wystarczyłoby tylko delikatnie ruszyć biodrami. Mój mózg wysłał już neuron, aby to zrobić.
Nie, nie mogłem. Widziałem w jej spojrzeniu strach oraz świadomość, iż musi to zrobić, żeby się odwdzięczyć. Nie chciała tego. Opadłem na jej ciało.
- Ej Stasiu, wszystko gra ?-spytała z troską, chwytając mnie za policzki –Nie pragniesz mnie ?
Byłem strasznie wkurzony. Nie wiem, czy na nią, na siebie, na nas oboje. W mojej głowie toczyła się straszliwa bitwa. Fiut mówił: zerżnij ją, jesteś tak blisko, jednak serce podpowiadało coś całkiem odwrotnego.
- Nawet kurwa nie wiesz jak cię pragnę! – prawie krzyczałem – Ale nie mogę. Ty tego nie chcesz, a ja nie będę ciebie wykorzystywał. Pewnie uważałaś mnie za kolejnego gościa, którym rządzi robak między nogami. I w sumie tak jest. Ale, nie. Nie, nie, nie.
Przerwałem łapiąc oddech. Dotknąłem jej policzka, cały czas patrząc w oczy.
- Zrobisz to z jakąś piękną i wartą tego dziewczyną, która będzie cię kochać, a nie z takim fiutem jak ja, lecącym tylko na twoje ciało. Nie pozwolę ci zrobić tego jak dziwka na ulicy. Zrobisz to w domu, w ciepłym łóżku lub jakiejś innej romantycznej scenerii. Będzie to najpiękniejsza chwila w twoim życiu. – Z jej oczu zaczęły lecieć łzy – Nie jestem ciebie wart. Jesteś za dobra dla takiego kutasa jak ja, który rżnie każdą , jaką spotka.
Odsunąłem się i usiadłem na kanapie.
- Zawsze mi się podobałaś. Jesteś taka piękna, masz śliczne oczy. Oddałbym, wszystko aby cię dotknąć, przytulić, poczuć w sobie. Rozpalasz całe moje ciało. Myślę o tobie już od tak dawna.
Sięgnąłem na ziemię i podniosłem jej sukienkę. Potrzepałem chwilę, aby wyleciał jej kurz, a następnie delikatnie przykryłem nią śliczny biust i całą resztę.
- Nie jestem godzien, żeby na ciebie patrzeć. Jestem zwykłym śmieciem, potrafiącym tylko grać w gałę i się pieprzyć. Dostrzegam tylko to, co zewnętrzne. Tylko ciało. Nie liczy się dla mnie, że jesteś zabawna, bystra i ogólnie świetna. A przynajmniej kiedyś się nie liczyło. Idź już proszę Zosia, bo boję się, iż coś mi się zmieni. A jestem tak napalony, że już prawię nad sobą nie panuję i wszystko co mówię, przychodzi mi z trudem.
Popatrzyłem na nią, skulony jak jakiś pies. Jej cała twarz była mokra od łez, a oczy całe czerwone. Jej ręce pokryła gęsia skórka. Chętnie bym je rozmasował, aby zniknęła, lecz bałem się, że obudzę niepożądane uczucia.
-Przepraszam, jeśli cię zraniłem. Nie chciałem cię odrzucić.
Wstałem i schyliłem się po spodnie. Już miałem włożyć stopę w nogawkę, ale coś mnie zatrzymało. Albo ktoś.
Zośka przytuliła się mocno do moich pleców, nie zważając na fakt, że byliśmy nadzy. Kiedy się odwróciłem, rzuciła mi się na szyję. Wtuliła się w moją umięśnioną pierś, a ja objąłem dziewczynę ramionami.
- Przepraszam. Za ten cały cyrk i za to, że myślałam, iż jesteś kompletnym chujem, który uratował mnie tylko dlatego, aby potem zerżnąć. Ale … Przepraszam – jęczała przez łzy – Myliłam się. Jesteś najbardziej cudownym, szczery, opiekuńczym, troskliwym, prawdziwym facetem jakiego znam i kiedykolwiek znałam. Spojrzałeś na mnie jak na osobę, A nie rzecz.
- Tak, dopiero po paru miesiącach, trzymając fiuta między twoimi nogami.
-I właśnie to czyni cię wyjątkowym. Pohamowałeś się chociaż byłeś tak blisko. To nie wygląd, twarz,charakter, ubiór sprawiają kim jesteś. Robią to twoje czyny. Pokazałeś ile naprawdę jesteś wart. A ja się przekonałam, iż za żadne skarby świata nie kupiłabym takiego wspaniałego przyjaciela jak ty. Gdybym była normalna, stałbyś się moim natchnieniem, celem moich pragnień. Przepraszam, że nie mogę ci tego dać.
- Dasz mi o wiele więcej, jeśli choć raz ujrzę twoje śmiejące się oczy.
Po paru minutach wypuściłem ją z objęć. Ubraliśmy się. Nie mogłem się powstrzymać i jeszcze raz spojrzałem na jej piękne piersi. Zosia to zauważyła i zaczęła się śmiać. Na policzkach wyskoczył mi straszny rumieniec. Podeszła do mnie i powiedziała:
- Jesteś jedynym facetem, który kiedykolwiek ich dotknął. I który może tego zrobić. Są twoje.
Szliśmy przez Kraków. Trzymałem ją pod rękę, a Zosia przytulała się do mojego ramienia. Nie czułem pożądania, ale wiedziałem, że ją kocham. Moje ogromne pragnienie przerodziło się w przyjacielską miłość.
- Zazwyczaj nie jestem skory do zwierzeń, ale kocham cię. Po przyjacielsku, ale jednak kocham. Jeśli chcesz możemy się …
- Zaprzyjaźnić ? – wtrąciła się. Przestraszyłem się, że ma coś przeciwko.
- Jeśli nie chcesz to …
Zaśmiała się i jeszcze mocniej przytuliła.
- Poczekaj Staszek. Nie chciałeś się ze mną pieprzyć, a chcesz się przyjaźnić ? Chyba powinnam jednak docenić samców, przynajmniej jednego.
- Czyli się zgadzasz?
- No jasne idioto – szturchnęła mnie w bok – Dzisiaj pokazałeś, ile jesteś warty. Nie zapomnę ci tego.
Szliśmy tak dalej nie przejmują się niczym. Jest to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Miałem przyjaciółkę, miłość. Czego chcieć więcej. Po chwili Zośka powiedziała:
- A poza tym ja ciebie też. – zrozumiałem od razu.
Zatrzymaliśmy się pod jej domem. Wiedziałem, że od tego dnia wszystko się zmieni. Akurat tutaj troszkę się myliłem, lecz to okazało się trochę później.
Pocałowałem ją w policzek i rozstaliśmy się.Kiedy była w połowie drogi do drzwi krzyknąłem:
- Ej, Zosia. Jak nie znajdziemy sobie nikogo do czterdziestki to się hajtniemy, okey ?
Ryknęła śmiechem. Było już późno, lecz nie zważaliśmy na wścibskich sąsiadów.
- Kiedy będę już po studiach i osiągnę to, co chcę osiągnąć, dasz mi prezent.
- Jaki ? – musiałem prawie krzyknąć, aby mnie usłyszała.
- Twoją spermę. Zostaniesz ojcem mojego dziecka. Tylko ty się nadajesz. Innego dawcy nie chcę.
Śmialiśmy się ponad kwadrans, aż w końcu powiedziałem:
-Koniec tych żartów. Już się będę zbierał. To trzymaj się.
- Pa ! –odkrzyknęła. Uśmiechnięty odwróciłem się i zacząłem iść do domu, lecz po chwili usłyszałem – Staszek, ale ja nie żartowała. – Zanim się przekręciłem, zniknęła w drzwiach budynku.
I rzeczywiście, od tego dnia moje życie się zmieniło,
Zostaliśmy z Zośka bliskimi przyjaciółmi. Na początku wyglądało to, jakbyśmy chodzili, co wywołało dużą sensację. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, w końcu mieliśmy tylko siebie. Ani ja, ani ona nie posiadaliśmy innych bliższych znajomych. Nigdy nie byłem z nikim tak blisko. Gadaliśmy o wszystkim, z wyjątkiem tej pamiętnej nocy. Nie wiem, dlaczego nie poruszaliśmy już tego tematu, ale w głębi serca cały czas on istniał. Skłamię, jeśli powiem, że nigdy nie myślałem o niej jak o kobiecie, że jej nie pragnąłem. Czasem się to zdarzało. Powiedziałem jej o tym i to zrozumiała. Czasem mi proponowała pokazanie biustu. I przyznam ze wstydem, że czasem się zgadzałem. Po pewnym czasie sobie uświadomiłem, iż nigdy, w głowie i na głos nie nazwałem ich cyckami. Zawsze były to piersi. Coś pięknego, a nie tylko podniecającego.
Podejrzewam, iż Zośka domyśla się, jaką sytuację mam w domu. Problemy z kasą, matką, lecz nie daje tego po sobie poznać, odczytuję to czasem z jej oczu. Kumpela często pomaga mi z matmą. Gdyby nie ona już bym kiblował.
Wiele razy napieprzałem przy niej na matkę. Uważała, że trochę przesadzam, ale po części przyznawała mi rację. Jak ja nie cierpiała osób nijakich.
Wydarzyło się to mniej więcej rok temu. Po paru miesiącach do naszego technikum dołączył Arek. Dołączył do nas i staliśmy się trójką. Uwielbiałem go, jednak nie był moim przyjacielem i podejrzewam, że w przypadku Zosi było tak samo.
Dziewczyna za bardzo nie chciała wpuszczać donaszaj paczki innych osób, ale w końcu to zrobiliśmy. I tak nic one nie wnosiły i w sumie też nie wadziły. Stanowiły tło.
Po przygodzie w Piździe może się wydać, iż jestem jednak grzecznym chłopcem, który szanuje płeć przeciwną. Ale to nie prawda. Tydzień po zdarzeniu trzymałem celibat, lecz później nie wytrzymałem. Pieprzyłem się i pieprzę nie zważając na uczucia. Liczy się tylko ciało. I przyjemność.
Teraz nie potrafię stwierdzić, dlaczego wtedy tak zareagowałem. Co mnie do tego przekonało. Teraz nie wiem, czy postąpiłbym tak samo. Wiem jednak jedno. Postąpiłem wtedy słusznie. Jest to jedyna rzecz, której jestem w życiu pewien, no oprócz tego, że nie jestem pedałem.
Lekcja matmy się skończyła. Spakowałem książki. Mieliśmy mieć teraz dwie godziny wf-u. Wtorek był luźnym dniem. Matma, wf, wf, angielski, polski, wychowawcza.
Zośka cmoknęła mnie i Arka w policzek i popędziła na praktyki.
- Chodź stary – klepnąłem go w ramię i ruszyliśmy na salę.
***
- Dobra, więc liczę, że wasze zachowanie się poprawi. Nie chcę kolejnej wtopy. – pogroził nam palcem Talski.
Właśnie dobiegała końca wychowawcza. Nauczyciel był już padnięty. Najpierw Mariusz Talski miał z nami polski, teraz kolejną godzinę. Ale myślę, że wychowawca nas lubił. I w sumie był spoko gościem.
Ostatnio jacyś faceci, chyba nawet z naszej paczki, podglądali dziewczyny w szatni. Dyrektorka wpadła w szał, ale Talski ją jakoś przebłagał, aby skończyło się na naganie. Podejrzewam, iż miał z nią jakieś bliższe stosunki.
Janic nie zrobiłem. Po co mam podglądać dziewczyny, jak mogę je wydymać ? Podglądaniem zajmują się ci, co mają na to małe szanse.
- A teraz najważniejsze. –zaczął Mariusz. Mogliśmy do niego mówić po imieniu, ale tylko na wspólnych lekcjach, tak, aby nikt tego nie usłyszał. Wśród innych był to dla nas profesor Talski. – Od jutra do naszej klasy dołączy nowa osoba. To chłopak, ma na imię Janek. Proszę, potraktujcie go dobrze, bo …- tu przerwał i wyglądało, jakby wahał się w sobie, czy powiedzieć coś jeszcze. Jednak po chwili ciągnął. – Pamiętajcie rozprawce na czwartek. To już wszystko.
-Mam nadzieję, że ten Janek będzie przystojny – powiedziała Izka do Ulki, albo odwrotnie.
Arek udawał, że rzyga, a Zośka nieźle się wkurzyła. Nie cierpi takich tekstów. Nigdy nie ocenia ludzi ze względu na wygląd. Muszę się tego kiedyś do niej nauczyć
-Tępe szmaty. Pomimo, ze jestem lezbą, nawet kijem bym ich nie tknęła.
Zadzwonił dzwonek.
Założyłem tornister, wystawiłem krzesło i ruszyłem w kierunku szatni. Zośka miała jeszcze jakieś kółko. Dogonił mnie Arek.
- To co, teraz do Pizdy ?
- Tak- odpowiedziałem. Idziemy poruchać.
****************************************************************************************
Hejka ! Tu robyn.
Wiem, że miało być to opowiadanie w stylu yaoi i zapewniam, iż takie będzie, jednak duuuuuuużo później. Jak już wspomniałam, wolałabym z tego zrobić bardziej opis relacji, uczuć niż seksu, ale zobaczymy.
W każdym razie mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Ostatnio nawet się zastanawiałam i doszłam do wniosku,jak ciężko jest osobie, która kocha tą drugą, lecz nie może jej pragnąć, jak było to w przypadku Zośki i Staszka.
Stanisław z jednej strony wspaniale postąpił wobec przyjaciółki, ale w sumie czy było to szczere ? Odmówił seksu i wgl, lecz potem i tak dymał inne, do pozostawiam do przemyślenia.
I jeszcze na koniec, chciałabym dopowiedzieć, a może i wyjaśnić pewną rzecz. Dotyczy to prologu. Czystej miłości. Dlaczego tu się nie pojawiło. Staszek szukał miłości zmysłowej, Zosia przyjacielskiej, dlaczego zatem znaleźli tę drugą, anie czystą. Postaram się to wyjaśnić w trakcie rozwoju wydarzeń.
Ściskam was serdecznie
robyn